Jeżeli ktoś Ci ciągle powtarza, że jesteś najsłabszy to niewątpliwie ma rację i mało tego - on też jest najsłabszy i zawsze taki będzie. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo starali się to zmienić to nic nie zdziałamy, bowiem zawsze będziemy w grupie tych najsłabszych. Zdarzają się jednak osoby, które twierdzą inaczej, że mogą więcej - zawsze okazuje się, że się mylą. Ich pomyłki są nierzadko nieodwracalne, a kosztem takiego błędu może być nawet życie ludzkie.
Witaj w najsłabszej grupie uczestników ruchu drogowego - grupie pieszych! Zawsze jest wielkie halo o to, że kierowcy jeżdżą za szybko, że mandaty za niskie, że policji za mało i dlatego tyle, a nie mniej wypadków. Głównymi sprawcami wypadków są nie tylko piesi. Okazuje się (dla niektórych pewnie to będzie teraz szok), że wina leży także po stronie pieszych, którzy nierzadko nie znając przepisów, świadomie lub nieświadomie pakują się w kłopoty czyt. starcie np. z samochodem.
Trochę statystyki. Średnio 20% ofiar wszystkich wypadków to piesi - w Europie. Jako, że Polacy lubią bić wszelkie rekordy, także i tym razem są ponad średnią. W przypadku naszego kraju jest to 35%. Jeżeli chodzi o wiek ofiar - są to najczęściej osoby w wieku 60plus. Dzieci i młodzież to niecałe 10%. Czyżby te nudne lekcje w szkole dotyczące bezpieczeństwa na coś się przydawały? No nie do końca, bo na stare lata jak widać zapominamy o zasadach bezpieczeństwa na drodze. To fakt, który stwierdza, że szkolić trzeba się zawsze, a przynajmniej co jakiś czas by z głowy nie wyleciało to co ważne.
Teraz czas na kolejną ciekawostkę. Wg statystyk najwięcej pieszych nie ginie wcale na obszarach niezabudowanych tylko właśnie w miastach, gdzie nawet nocą przecież ulice są dobrze widoczne, bo są przecież oświetlone - jak widać nie ma to czasem żadnego znaczenia.
Tak, jestem najsłabszy! Im wcześniej to do Ciebie dotrze tym lepiej dla Ciebie i wszystkich dookoła. Mogę napisać inaczej czyt. będziesz poruszał się świadomie po drodze jako uczestnik ruchu drogowego. Zdając sobie sprawę z tego co może Ci się stać podczas spotkania z pędzącym autem, zawsze będziesz chwilę przed, ale nie przed samochodem tylko chwilę przed myśleniem kierowcy danego pojazdu.
Kierowca nie ustąpi, bo chce być wcześniej, szybciej u celu więc nie przepuszcza pieszych, wyprzedza przed pasami lub jedzie za szybko. Pieszy z kolei widząc i myśląc o tym jak z reguły zachowują się kierowcy robi głupoty po swojemu, czyli wchodzi z zaskoczenia na pasy, przechodzi w miejscu niedozwolonym.
Na czerwonym zarówno kierowca jak i pieszy myślą, że zdążą. Problem pojawia się wtedy gdy jednak nie zdążyli, ponieważ pomyśleli o tym samym, w tym samym czasie. Spotkają się w punkcie zero, czyli na miejscu zdarzenia czyt zderzenia. W lepszej sytuacji jest kierowca, bowiem chronią go blachy, poduszki powietrzne, pasy. Gorzej wygląda sprawa u tego, który zamierzał pokonać tę trasę z buta. Pieszy przy 30kmh ma 90% szans na przeżycie. Przy 50kmh niecałe 60%, czyli można stwierdzić, że albo przeżyje albo nie. O szansy przy większych prędkościach szkoda pisać.
Trochę statystyki. Średnio 20% ofiar wszystkich wypadków to piesi - w Europie. Jako, że Polacy lubią bić wszelkie rekordy, także i tym razem są ponad średnią. W przypadku naszego kraju jest to 35%. Jeżeli chodzi o wiek ofiar - są to najczęściej osoby w wieku 60plus. Dzieci i młodzież to niecałe 10%. Czyżby te nudne lekcje w szkole dotyczące bezpieczeństwa na coś się przydawały? No nie do końca, bo na stare lata jak widać zapominamy o zasadach bezpieczeństwa na drodze. To fakt, który stwierdza, że szkolić trzeba się zawsze, a przynajmniej co jakiś czas by z głowy nie wyleciało to co ważne.
Teraz czas na kolejną ciekawostkę. Wg statystyk najwięcej pieszych nie ginie wcale na obszarach niezabudowanych tylko właśnie w miastach, gdzie nawet nocą przecież ulice są dobrze widoczne, bo są przecież oświetlone - jak widać nie ma to czasem żadnego znaczenia.
Tak, jestem najsłabszy! Im wcześniej to do Ciebie dotrze tym lepiej dla Ciebie i wszystkich dookoła. Mogę napisać inaczej czyt. będziesz poruszał się świadomie po drodze jako uczestnik ruchu drogowego. Zdając sobie sprawę z tego co może Ci się stać podczas spotkania z pędzącym autem, zawsze będziesz chwilę przed, ale nie przed samochodem tylko chwilę przed myśleniem kierowcy danego pojazdu.
Kierowca nie ustąpi, bo chce być wcześniej, szybciej u celu więc nie przepuszcza pieszych, wyprzedza przed pasami lub jedzie za szybko. Pieszy z kolei widząc i myśląc o tym jak z reguły zachowują się kierowcy robi głupoty po swojemu, czyli wchodzi z zaskoczenia na pasy, przechodzi w miejscu niedozwolonym.
Na czerwonym zarówno kierowca jak i pieszy myślą, że zdążą. Problem pojawia się wtedy gdy jednak nie zdążyli, ponieważ pomyśleli o tym samym, w tym samym czasie. Spotkają się w punkcie zero, czyli na miejscu zdarzenia czyt zderzenia. W lepszej sytuacji jest kierowca, bowiem chronią go blachy, poduszki powietrzne, pasy. Gorzej wygląda sprawa u tego, który zamierzał pokonać tę trasę z buta. Pieszy przy 30kmh ma 90% szans na przeżycie. Przy 50kmh niecałe 60%, czyli można stwierdzić, że albo przeżyje albo nie. O szansy przy większych prędkościach szkoda pisać.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
Niestety duży problem, przez który giną osoby starsze, stanowi też infrastruktura. O ile osobom młodym i zdrowym nadłożenie drogi do kładki / przejścia podziemnego i zejście po schodach nie stanowi problemu, o tyle osoby starsze czesto wola przejść "na dziko". Rozwiązaniem jest montaż wygodnych, łagodnych pochylni (przykład: krajowa "jedynka" w Częstochowie), wind (ale one niestety się psują lub są niszczone przez wandali, więc pochylnia też musi być), lub też wyznaczenie przejścia dla pieszych na poziomie jezdni - czasem nie wiąże się to z utrudnieniami w ruchu, bo samochody i tak mają czerwone, a przejście podziemne pochodzi z czasów gdy skrzyżowanie nie miało sygnalizacji (np. przebudowywana obecnie trasa WZ w Łodzi).
OdpowiedzUsuńPlus oczywiście to, że osoba młoda ma większe sznase odskoczyć w ostatniej chwili i uniknąć wypadku, lub też upaść tak by "tylko" zostać rannym.
Zła infrastruktura - tego zabrakło chyba tylko w tym tekście!
UsuńJest już w komentarzu u Ciebie powyżej tego mojego, więc jest ok :)
UsuńKiedyś o tym pisałem, więc pozwolę sobie się posłużyć swoim własnym wpisem: Przwyróćmy drogowe prawo dżungli. A konkluzja jest ta sama: to piesi, będąc najsłabszymi, powinni szczególnie patrzeć pod nogi i dookoła siebie. Jednoczesnie są tymi, którym najłatwiej jest się zatrzymać w przeciągu ułamka sekundy - samochód to jednak średnio 1,5t żelastwa, więc droga hamowania, jak wiadomo, jest trochę inna.
OdpowiedzUsuńrozsądek, rozsądek, jeszcze raz rozsądek. Nieczęsto się z Tobą zgadzam,a le tutaj daję okejkę ;)
Wręcz przeciwnie: to w krajach, gdzie kierowca ma uważać a piesi mają największe prawa, jest najmniej wypadków z udziałem pieszych.
UsuńHehe dzięki. Są jak widać tematy, gdzie można polemizować, ale i też takie jak ten, gdzie innego zdania mieć nie wypada :D
UsuńI kierowcy, i piesi nie uważają. Nieraz już mi się zdarzało widzieć typa, który ot taka wchodzi na na pasy na dwupasmowej drodze, bo myśli, że ma pierwszeństwo i każdy powinien się zatrzymać. Niestety, to nie zawsze możliwe, bo droga hamowania pojazdów jest bardzo różna. Pamiętam jak przesiadłem się z malucha do samochodu mamy i nagle lekko przycisnąłem hamulec, a już prawie się zatrzymywałem. W maluchu gniotłem i jechałem dalej... Tylko w takim zderzeniu z pieszym, to może i maluch by bardziej ucierpiał :D :D
OdpowiedzUsuńPoniekąd prawda! Nienawidzę jak pieszy włazi na pasy albo inaczej wpierdziela się bo niby mu wolno ;/
UsuńWiesz co, nie zgodzę się z tym, że na starość przestajemy ogarniać. Obecne osoby 60+ to Ci, którzy żyli większość życia przy mniejszym ruchu samochodowym, innej mocy samochodów itp.
OdpowiedzUsuńDo tego nie są w stanie uciec przed niebezpieczeństwem tak szybko jak młodziaki.
Ot inny wiek i inne przyzwyczajenia.
Z jednej strony przyznałbym Ci rację i tak poniekąd już myślałem, ale.... to by oznaczało, że kiedyś można było mniej uważać? przecież skoro przechodzę przez jezdnię to niezależnie od tego czy jedzie 1 autko czy 100 muszę uważać i myśleć, a to że mam 70 i więcej lat tzn że muszę mieć albo więcej miejsca albo poczekać aż ktoś przepuści - co niestety w rzeczywistości wiemy jak wygląda....
UsuńCiekawe są te statystyki, zwłaszcza w odniesieniu miasto/wieś - myślę, że piesi w miastach są poprostuj nieuważni ze względu na dużą ilość świateł - często wchodzą na zielonym nie patrząc czy coś jedzie + druga kwestia, często przechodzą w niedozwolonym miejscu a najgorsi są Ci, którym śpieszno na podjeżdżający autobus lub tramwaj - miałem już dwie takie sytuacje, że gość prawie się nadział na maskę bo wyskoczył nagle na drogę, aby zdążyć na przystanek....
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu opisywałem jak Pani wbiegła mi wprost przed maskę na dwupasowej na skrzyżowaniu - ja miałem zielone.... Wszystko bo autobus po drugiej stronie właśnie podjechał, a kolejny przecież za 5minut (centrum miasta - popularna linia). Najlepsze, że akurat jechałem tylko ja - za mną, przede mną nic - masakra
UsuńPunkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dopóki nie dostaniesz prawka do ręki jesteś pieszym, rowerzystą i zupełnie inaczej postrzegasz tą rzeczywistość drogi, bo przecież auto i tak jest większe, a skoro tak to ono ma uważać na mnie. Też byłem tego zdania, dopóki nie wsiadłem za kółko i nie zacząłem się denerwować na to co wcześniej sam robiłem : na rowerzystę jadącego środkiem drogi , na pieszych ,którzy zamiast przejść kilka metrów dalej na pasy przechodzą przez środek skrzyżowania. Zawsze powinniśmy być pieszym rowerzystą i kierowcą niezależnie od sytuacji w której się akurat znajdujemy.
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda. Jednak nie wszyscy mają prawo jazdy, więc się nie dowiedzą jak to jest z każdej strony. Większość jest zdania ,,co mnie to - ja mam pierwszeństwo, bo jestem pieszym!".
UsuńBardzo przykre jest to co Pan napisał. Jeśli był by Pan niewidomy lub słabo widzący to czy też był by Pan za tym, żeby to piesi uważali/ustępowali większym? Prawo dżungli. Ja mam samochód ja rządzę czyli inni którzy nie mają lub nie mogę mieć prawa jazdy są skazani na potrącenie ponieważ komuś się spieszyło. Jeżeli ktoś decyduje się na jazdę pojazdem o długiej drodze hamowania powinien mieć na uwadze to, że nie jest sam na tym świecie. Kultura kierującego, której przedmiotem jest Pana blog powinna także obowiązywać gdy słabszy(pieszy) chce przejść przez zebrę. Podsumował bym to tak, użytkownik drogi powinien przepuszczać pieszych tak jak dobrze wychowany kulturalny mężczyzna przepuszcza kobietę w drzwiach nawet jeżeli nie ma takiego przepisu w kodeksie drogowym.
UsuńAnonimowy nie jest to przykre. Widzę, że nie zrozumiał Pan tekstu i trochę nie rozumie Pan ideii bloga. Nie chodzi mi choćby w tym tekście że należy ustępować kierowcy, tylko o to, że każdy kij ma dwa końce. Nie zawsze wina leży po stronie kierowcy i nie zawsze po stronie pieszego. Należy znaleźć kompromis - kierowca widząc pieszego powinien mu ustąpić, a pieszy gdy wychodzi zza jakiegoś drzewa czy ekranu to powinien się dwa razy zastanowić zanim wejdzie, wbiegnie znienacka na pasy. Ideą bloga jest dzielenie się drogą, a na drodze wszystko jest zależne od danej sytuacji. Jeżeli auto jest blisko pasów i jedzie tylko jedno to bezsensu, żeby się gwałtownie zatrzymało, bo pieszy szybciej pokona ulicę gdy auto najpierw przejedzie a potem dopiero przejdzie pieszy. Zawsze trzeba robić tak aby upłynniać ruch, ułatwiać a nie utrudniać.
UsuńŚwietny wpis :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ten suchy spam :)
UsuńZapraszam do przejażdżki po finlandii. Tam każdego Polak nauczą jeździć prawidłowo. I to szybko. Idzie pieszy, to zwalniam, chce przejść- zatrzymuje się. I nikomu się nie spieszy, wszyscy jadą cacy.
OdpowiedzUsuńTyczy się to zarówno pieszych jak i np. rowerzystów. Pokutuje mentalność, że przecież mnie widać, nawet jak jestem ubrany na czarno, albo to kierowco powinien uważać. Nie raz rowerzysta wpadał na drogę z bocznej uliczki nie rozglądając się za samochodem. Raz na kursie miałem taką sytuacje, że instruktor wyraźnie mi powiedział "Młody, uważaj na nich bo to nie będzie twoja wina, ale egzamin przez takiego oblejesz".
OdpowiedzUsuńhttp://www.galant.auto.pl/
Intencje dobre. Uważam jednak że więcej w kwestiach ryzyka ruchu pieszego jesteśmy w stanie poprawić oddziaływając na kierowców. Było już wcześniej wiele prób edukacji pieszych, rezultaty niestety od lat są dyskusyjne. Wynika to z tego że pieszym może być osoba od 7 lat czyli dziecko, osoba niepełnosprawna a nawet niewidoma, starsza niedowidząca głucha itp. itd. Zasady a w zasadzie porady powinny być intuicyjne i bardzo proste. przy okazji bardzo tolerancyjne na popełnianie błędów (największą karą dla pieszego jest wypadek, nie mandat np.). Z kolei aby kierować trzeba przejść badanie, szkolenie i egzamin. Czyli być dużo lepiej przygotowanym. Statystyki w Polsce mówią jednak że mniejszość kierujących powoduję większość wypadków z pieszymi. Zgodnie z regułą Pareto https://pl.wikipedia.org/wiki/Zasada_Pareta lepiej działać tam gdzie jest większość przyczyn. Dla szczegółowości w miastach większość podróży jest pieszych lub na przystanek.Jadąc samochodem mam dużo większą odpowiedzialność bo mogę komuś wyrządzić większą krzywdę niż on mnie. Także pomysł szczytny myślę jednak że osiągniemy więcej koncentrując się na kierujących.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja bym do tych największych zagrożeń na drodze dodał rowerzystów. Ileż to razy jedzie taki starszy pan chybocząc się na obie strony niemal środkiem pasa a za nim korek bo z naprzeciwka ktoś ciągle jedzie a tego nie można wyprzedzić. W końcu ludzie próbują i mijają go na milimetry, masakra po prostu...
OdpowiedzUsuńRewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuńThis post really struck a chord! Sometimes facing our own weaknesses is the hardest step, but it’s also where growth begins. Understanding our limitations doesn’t mean accepting defeat—it means acknowledging where we can improve and build resilience. This perspective is empowering because it reminds us that strength often comes from recognizing and working through our weaknesses. Thank you for sharing this powerful reminder! It’s definitely something I’ll carry with me. dui attorney manassas va
OdpowiedzUsuńdui lawyers in arlington