Jedziemy sobie drogą jak zawsze, ruch jest
spory, nagle zapala się na sygnalizatorze czerwone światło. Wszystkie auta
zatrzymują się przed sygnalizacją świetlną jak przystało zachować się na
czerwonym, hamują w miarę "żwawo", dynamicznie, a my zwalniamy 150 m
wcześniej,
wbijamy luz i jedziemy, dojeżdżamy przemieszczając się jedynie 10km/h, żeby potem ruszać z dwójki najlepiej. A teraz z drugiej strony, o kierowcach którzy jadą z tyłu, którzy nie wiedzą dlaczego akurat właśnie tutaj my pędzimy 10km/h, są podirytowani, zaczynają nas mijać z prawej strony, wjeżdżają przed nas, są po prostu źli. Dlatego nie róbmy tak więcej, starajmy się zwalniać dynamicznie tak aby tuż przed tym sygnalizatorem zatrzymać się, aby nie było sytuacji że stojąc na czerwonym za 10 sekund każdy musi ruszyć trochę i znów się zatrzymać bo ktoś w końcu dojechał do tej krzyżówki. Co innego jeżeli za nami długa prosta i nikogo niema, owszem wtedy można sobie na takie zachowanie pozwolić, ale oby to nam w nawyk nie weszło, i żeby podczas dużego ruchu nie być powodem nerwów wielu kierowców.
wbijamy luz i jedziemy, dojeżdżamy przemieszczając się jedynie 10km/h, żeby potem ruszać z dwójki najlepiej. A teraz z drugiej strony, o kierowcach którzy jadą z tyłu, którzy nie wiedzą dlaczego akurat właśnie tutaj my pędzimy 10km/h, są podirytowani, zaczynają nas mijać z prawej strony, wjeżdżają przed nas, są po prostu źli. Dlatego nie róbmy tak więcej, starajmy się zwalniać dynamicznie tak aby tuż przed tym sygnalizatorem zatrzymać się, aby nie było sytuacji że stojąc na czerwonym za 10 sekund każdy musi ruszyć trochę i znów się zatrzymać bo ktoś w końcu dojechał do tej krzyżówki. Co innego jeżeli za nami długa prosta i nikogo niema, owszem wtedy można sobie na takie zachowanie pozwolić, ale oby to nam w nawyk nie weszło, i żeby podczas dużego ruchu nie być powodem nerwów wielu kierowców.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
Biorąc pod uwagę ,że średnio skrzyżowanie w Warszawie jest co 500 metrów to mówienie o jeździe z prędkością 10 km na godzinę odnosi się chyba jedynie do korków w okresie dojzadu do i z pracy. Płynna jazda bez dynamicznego hamowania jest bezpieczniejsza, ekonomiczniejsza, wbrew napisanemu tekstowi czytelna, i niestety słabo akceptowalna przez wielu panów "Kierowców". To właśnie dynamiczne hamowanie wprowadzaniepotrzebnny niepokój wśród pozostałych uczestników ruchu.
OdpowiedzUsuńjemu czyli Autorowi chyba chodzilo o dynamiczne hamowanie a nie gwaltowne a to roznica. mozna dojezdzac powoli do swiatel ale niektorzy z tym przesadzaja tak samo jak ze zbyt gwaltownym hamowaniem.... kazdy kij ma dwa konce.
OdpowiedzUsuńto jakby pisac o ruszaniu spod swiatelk. spokojnie powoli dopiero zielone sie zapalilo, to nic ze przejedzie tylko dwa auta ale bedziemy eco
wszystko okej, ale w zadna ze stron nienalezy przesadzac, sam jestem zwolennikiem eco jazdy ale eco nie zawsze oznacza wolno
jedziesz te 10, nawet 2 ale przynajmniej jedz prawym pasem...tyle
OdpowiedzUsuńsuwak i jazda lewym pasem to 2 trudne do opanowania sposoby zachowania heh
Przeglądam wpisy od samego założenia bloga, z wieloma rzeczami się nie zgadzam w mniejszym bądź większym stopniu, jednak tutaj muszę wtrącić swoje pięć groszy - w jakim celu mam się pchać pod zderzak poprzedzającego auta i dążyć do zatrzymania własnego? Widzę głęboki pomarańcz lub czerwo, zwalniam redukując biegi i staram się uniknąć zatrzymania - jazda jest płynniejsza i zdrowsza dla samego auta. Poza tym wielokrotnie już się zdarzało jak jakiś "panicz" mnie wyprzedza wielce oburzony, zatrzymuje się przede mną na sąsiednim pasie, wskakuje zielone i go wyprzedzam na światłach - tłumaczyć dlaczego chyba nie ma potrzeby ;)
OdpowiedzUsuńNaturalnie pomijamy skrajności jak uniemożliwianie włączenia się do ruchu z jakiejś bocznej drogi, ewentualnie blokowanie ludzi na jakimś skrzyżowaniu wcześniejszym, kiedy ruch jest duży.
Podsumowując zalecam trochę wstrzemięźliwości, a już zdecydowanie odradzam trąbienia bądź "strzelania" drogowymi - w takiej sytuacji osobiście bym depnął hamulcem nożnym. Na chamstwo odpowiadam chamstwem.
Pozdrawiam wielce urażonych królów prostej.
"Naturalnie pomijamy skrajności jak uniemożliwianie włączenia się do ruchu z jakiejś bocznej drogi...." i o tę skrajność chodzi, zwłaszcza w godzinach szczytu :)
OdpowiedzUsuń"Przeglądam wpisy od samego założenia bloga, z wieloma rzeczami się nie zgadzam w mniejszym bądź większym stopniu..."
Chodzi z tym blogiem przecież o to, by wspólnie wszystkimi siłami dążyć do rozwiązania wielu problemów z różnych punktów widzenia, dlatego da się komentować, również jako anonimy :)
"Co innego jeżeli za nami długa prosta i nikogo niema, owszem wtedy można sobie na takie zachowanie pozwolić, " wspomniałem oczywiście że są sytuacje gdzie możemy jechać tym żółwim tempem i wszystko jest w porządku :) Jak zawsze wszystko trzeba umieć odpowiednio dostosować do danej sytuacji
OdpowiedzUsuńten blog to same dziwne wpisy jego autora. Zupełnie się z nimi nie zgadzam.
OdpowiedzUsuńNie musisz się z nimi zgadzać, wszak to tylko blog :)
UsuńOpisany przez Autora styl jazdy niestety jest przyczyną powstawania korków.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, zawsze więcej aut przejedzie na zielonym, jeśli będą w ruchu, choćby 20 km/h i nie czekając na wyrobienie odstępu "zabranego" przy zahamowaniu tuż za czyimś zderzakiem.
Po drugie: jadąc 30 km/h ułatwiam włączenie się do ruchu z podporządkowanej - chyba,że jadę ze zbyt małym odstępem do poprzedzającego auta (co ani kulturalne ani bezpieczne nie jest). Sami oceńcie: czy łatwiej włączyć się do ruchu z podporządkowanej gdy pojazdy na głównej jada 30 czy 70 (w naszych realiach) km/h?
I nie mówcie, że nie da się tak jeździć. Da się. Na Zachodzie potrafią. Tylko my ni eumiemy. Bo nie chcemy. Bo zawsze musimy być szybciej i pierwsi.