Świeżak,
czyli kierowca, który dopiero co zdał pozytywnie egzamin na prawo jazdy. Już
nie wnikajmy w to, czy za pierwszym czy za dziesiątym razem. Zdał, więc w
jego głowie już narodziła się mega pozytywna opinia o samym sobie, że skoro do WORDu wracać już nie musi ponieważ zdał ten trudny
dla wszystkich do zdania egzamin na prawko to jest super świetnym kierowcą, królem szos, którego nikt nie
wyprzedzi, bo ma "prawo do normalnego życia" czyli prawo jazdy.
Potem przychodzą niestety do niego złe wzorce społeczne, które go tylko upewniają w jego błędnym myśleniu. Świeżak przychodzi do domu i czego się dowiaduje? Tego że jego wujek Heniek trasę Kraków-Łeba swoim starym autem zrobił w 6h:40min, a ciocia Grażynka jeszcze poganiała, bo na Santa Barbara nie zdążą. W dodatku udało się, bo Henio po kielichu był, ale NIE ZŁAPALI, bo z naprzeciwka ''mrygali światłami''. Acha, no i na CB info było, że miśki stoją, więc wiadomo było kiedy można pruć. I tego się dowiaduje Świeżak. I co on robi? Oczywiście, ograniczenia jego nie dotyczą, bo one są dla pokrak, zawalidróg, którzy nie umieją jeździć (a On przecież umie, prawko w końcu ZDAŁ (a to że tak na prawdę niewiele brakowało żeby oblał to inna sprawa)). Świeżak wie, że to system jest zły, fotoradary są złe, przepisy głupie, a znaki stawiają idioci. Heniek mu to powiedział. Zresztą, jego tato jak jechali na mazury, tylko powtarzał, że Heniek zrobił tą trasę w 1h:30min., to on musi w 1h:29min., żeby nie być jak ostatni leszcz. Poza tym w jego świadomości, kieliszek to nie picie (szkoła Henia), a po dwóch browcach można śmiało jechać, więc po sobotniej dyskotece rozwozi towarzystwo. I z taką 'nauką', za społecznym przyzwoleniem, młodzi ludzie wsiadają za kierownicę. O ile dożyją 30stki, nie rozwalając się o 2h:40min. nad ranem na jakimś drzewie, to stają się ojcami, ukochanymi mężami, narodowym obowiązkiem kupują auto, w którym zawsze i wszędzie wciskają gaz do dechy. Jako że ONI JUŻ "UMIĄ" to zapieprzają po 140km/h i tylko antenki od CB słychać jak gwiżdżą. Po 40stce takie Świeżaki stają się już doświadczonymi Heniami. Oto niestety obraz polskich dróg. Powiesz koledze z zagranicy że jechałeś 90km/h, a dopuszczalna była pięćdziesiątka to zgadnij co Ci ludzie powiedzą? Zapytają się, czemu to zrobiłeś, przecież to było nieodpowiedzialne, mogłeś komuś krzywdę zrobić, sobie, i przede wszystkim złamałeś prawo. A tutaj, u nas w kraju? Powiedzą Ci że "kocur" (czyt. mistrzu) jesteś. Niestety odbiór „prawka” to dopiero początek, a nie koniec Twojej nauki. Pozytywne zaliczenie egzaminu daje dopiero szansę na to, by samemu, bez instruktora pokonywać kolejne kilometry, które zweryfikują to jakim jesteś kierowcą. Nie zapomnij zajrzeć od czasu do czasu (przynajmniej raz w roku) do kodeksu drogowego by sprawdzić, czy dozwolone prędkości czy inne "dziwne rzeczy" czasem nie uległy zmianie.
Potem przychodzą niestety do niego złe wzorce społeczne, które go tylko upewniają w jego błędnym myśleniu. Świeżak przychodzi do domu i czego się dowiaduje? Tego że jego wujek Heniek trasę Kraków-Łeba swoim starym autem zrobił w 6h:40min, a ciocia Grażynka jeszcze poganiała, bo na Santa Barbara nie zdążą. W dodatku udało się, bo Henio po kielichu był, ale NIE ZŁAPALI, bo z naprzeciwka ''mrygali światłami''. Acha, no i na CB info było, że miśki stoją, więc wiadomo było kiedy można pruć. I tego się dowiaduje Świeżak. I co on robi? Oczywiście, ograniczenia jego nie dotyczą, bo one są dla pokrak, zawalidróg, którzy nie umieją jeździć (a On przecież umie, prawko w końcu ZDAŁ (a to że tak na prawdę niewiele brakowało żeby oblał to inna sprawa)). Świeżak wie, że to system jest zły, fotoradary są złe, przepisy głupie, a znaki stawiają idioci. Heniek mu to powiedział. Zresztą, jego tato jak jechali na mazury, tylko powtarzał, że Heniek zrobił tą trasę w 1h:30min., to on musi w 1h:29min., żeby nie być jak ostatni leszcz. Poza tym w jego świadomości, kieliszek to nie picie (szkoła Henia), a po dwóch browcach można śmiało jechać, więc po sobotniej dyskotece rozwozi towarzystwo. I z taką 'nauką', za społecznym przyzwoleniem, młodzi ludzie wsiadają za kierownicę. O ile dożyją 30stki, nie rozwalając się o 2h:40min. nad ranem na jakimś drzewie, to stają się ojcami, ukochanymi mężami, narodowym obowiązkiem kupują auto, w którym zawsze i wszędzie wciskają gaz do dechy. Jako że ONI JUŻ "UMIĄ" to zapieprzają po 140km/h i tylko antenki od CB słychać jak gwiżdżą. Po 40stce takie Świeżaki stają się już doświadczonymi Heniami. Oto niestety obraz polskich dróg. Powiesz koledze z zagranicy że jechałeś 90km/h, a dopuszczalna była pięćdziesiątka to zgadnij co Ci ludzie powiedzą? Zapytają się, czemu to zrobiłeś, przecież to było nieodpowiedzialne, mogłeś komuś krzywdę zrobić, sobie, i przede wszystkim złamałeś prawo. A tutaj, u nas w kraju? Powiedzą Ci że "kocur" (czyt. mistrzu) jesteś. Niestety odbiór „prawka” to dopiero początek, a nie koniec Twojej nauki. Pozytywne zaliczenie egzaminu daje dopiero szansę na to, by samemu, bez instruktora pokonywać kolejne kilometry, które zweryfikują to jakim jesteś kierowcą. Nie zapomnij zajrzeć od czasu do czasu (przynajmniej raz w roku) do kodeksu drogowego by sprawdzić, czy dozwolone prędkości czy inne "dziwne rzeczy" czasem nie uległy zmianie.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
Zwykle komentuje kulturalnie na tym blogu ale dziś muszę to napisać... zajebisty artykuł :) Też kiedyś myślałem że jestem królem szos... przez tydzień, na szczęście ojciec szybko wybił mi to z łepetyny.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem...
OdpowiedzUsuńTo zalezy od osoby, ja takim Swiezakiem jestem, a jakos nie czuje sie krolem szos, wrecz przeciwnie, uwazam, ze przez nadmierne skupienie egzaminu na jezdzie po terenie zabudowanym, nie jestem odpowiednio przygotowany na dlugie trasy przez Polske.
Poza tym, znam ludzi, ktorzy faktycznie jezdza DOBRZE, mimo, ze prawo jazdy maja zaledwie rok czy nawet mniej. A czym sie ta dobra jazda objawia? Nie zaskakuja innych na drodze, trzymaja sie znakow, a ich umiejetnosci manewrowania autem (waska brama, trudne parkowanie) sa godne podziwu.
Niestety takie osoby naleza do rzadkosci, znacznie czesciej moi znajomi pierwsze, co robili, to rozpedzali autko rodzicow do 160 na waskiej drodze z koleinami i byli dumni, jak to szybko jezdza.
A ja jestem królem szos... ale tego nie wykorzystuję ani nadużywam i jeżdżę sobie spokojnie i lajtowo. ;-)
OdpowiedzUsuńStrefa kulturalnej jazdy? Kulturalny kierowca zawsze zapina pasy? To portal dla jakichś pierdzieli. Wszedłem, bo myślałem, że wreszcie powstał portal, w którym da znać o sobie społeczność "kierowców myślących". Ale niestety, zamiast tego lamenty, że ktoś za szybko jeździ, staje na zieleni, albo nie puścił pieszego. "Przestrzega przepisów drogowych"... Myślący kierowca przede wszystkicm MYŚLI - interpretuje przepisy. Nie jedzie 50 na prostej, kilometrowej drodze z dobrą widocznością, równej, bo taka jest ustawa. Jedzie 70, albo 80, albo i więcej, jak czuje się na siłach, wtedy jest szybciej i płynniej. Zamiast gloryfikować upłynniające ruch zachowania, jak na przykład: ustawianie się do zewnętrznej krawędzi jezdni, aby mógł przejechać motocykl, albo karetka, żeby zostawiać pusty prawy pas na skrzyżowaniu (w miarę możlwości), żeby ktoś mógł pojechać w prawo zgodnie z przepisami (a nie z lewego ścinać, bo jakiś łeb mu stoi na strzałce). "Jeździj prawym pasem" - to nie zawsze ma sens, jak nikt za Tobą nie ciśnie, to po co mam jechać po dziurach. Gdzie wykłady o poprawnym używaniu kierunków. Uczycie jazdy zachowawczej, przede wszystkim nie szkodzić. Pokażcie ludziom, że kierowcy na drodze stanowią jeden organizm, że trzeba sobie nawzajem ułatwiać, upłynniać ruch, poprawnie INTERPRETOWAĆ przepisy. Idea dobra, ale przemyślcie co napisałem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAndrzej proszę cię... nie zawstydzaj rodziców. Oni się starali zrobić z ciebie porządnego człowieka ale im nie wyszło. Czyli rozumiesz już jest im ciężko. A ty takimi wpisami w internetach jeszcze ich dobijasz. A możesz dobić jeszcze bardziej, bo przez to twoje MYŚLENIE i INTERPRETOWANIE, oraz pogardę do pasów, prawidłowego parkowania i diabli wiedzą do czego jeszcze, zrobisz kiedyś krzywdę sobie albo co gorsza komuś. Nie mądruj Andrzej, bo nie imponujesz nikomu poza strefą twojego smrodu, a od tej interpretacji żyłka jakaś ci pęknie i nieszczęście gotowe.
UsuńTen kolo ma rację. Rzeczy oczywiste, jak pasy nie powinny być zamieszczane, no może w ostateczności. Co do znaków to mamy zmienny klimat, a widziałeś gdzieś znaki dotyczących zimowych warunków? Dlaczego skoro znaki ustawiają górną granicę prędkości i każdy może jechać swoją to często są poniżej granicy średniego kierowcy? Dlaczego nie może być tabliczek informujących o ograniczeniu tak restrykcyjnym dotyczącym tylko zimy. Jedziesz mostem i wita cię znak z płatkiem śniegu i 40 km/h. WTF!
UsuńAndżej, Andżej (jesteś fanem WPW?)!!! Interpretować to można poezję a nie przepisy!!! Założę się w Twoim Golfie to tylko Ci głowa zza kierownicy wystaje i to ledwo, niestety........... Wszędzie miszczowie, wszędzie.....
UsuńNatomiast, Ty zapewne swoim Fiacikiem, nie możesz rozwinąć więcej niż 120 km/h :c tak nawiasem czepiając się aut a co do Andrzeja to popieram. SKJ nie wnosi nic konkretnego poza tym co każdy wie. A co do kierowców z innych krajów, hm.. Anglik powiedziałby że on na 50stce wyciąga 120 to samo jest w większości krajów EU więc litości ...
UsuńJeżdżę akurat już stary a8 z 2006 roku, 4.0 diselek i faktycznie nie śmigam więcej jak 120 km/h bo mi się nigdzie nie spieszy. Co do SKJ to wydaje mi się, że jednak nie każdy to wie - zwłaszcza młodzi kierowcy - dzieci takich ,,kierowców" jak Ty. Byłeś w Anglii? Szkocji? Irlandii? Austrii? Mi się zdarza często być poza Irlandią bo tam rzadziej i nie spostrzegłem czegoś takiego o czym piszesz. Ciekawe co powiesz jak Twoje dziecko będzie chciało przejść na drugą stronę ulicy, albo Ty sam na starość a jakiś debil będzie jechał 120 - trochę się powkurwiasz ale w wieku hm 80 lat już nie przebiegniesz tak szybko ulicy - wtedy zrozumiesz czego dzieci nauczyłeś - głupoty. Nie chodzi o to, że przekroczę prędkość i złamę przepisy, ale o zdrowy rozsądek. Mam nadzieje, że moje dziecko nigdy przez takiego gamonia bez fantazji nie będzie cierpieć... bo jeżeli będzie to wyznaję zasadę, że na chamstwo odpowiada się większym chamstwem więc oko za oko, także uważaj:) Szerokości ze Szczecina:)
UsuńMam nadzieję, że najbliższe drzewo zweryfikuje twoje interpretacje... Właśnie o takich idiotach jest artykuł. Wbij sobie w pusty łeb: jak jest znak "50" to NIE PRZEKRACZASZ tej prędkości. Twoja ocena ma tyle do tego, co papier ścierny do d... Jak ci się nie podoba, to kup sobie chatę w Dubaju i tam rządź. Albo na Alasce (choć tam policja zdybie półgłówka szybko). Co za kretyn...
UsuńAndrzej jakieś 3 miesiąc temu jeden inteligent też tak myślał (zwróć uwagę na czas przeszły)
UsuńCiekawe czy taki Pan Andrzej tez Andrzej wie co to jazda na suwak... pewnie uwaza ze tak to cfaniaki jezdza hehehe
OdpowiedzUsuńNiestety, ale takich Andrzejów Też Andrzejów jest na naszych drogach zbyt dużo. Jak można interpretować ograniczenie do 50km/h? Że można jechać 90km/h? Powiedz to dziecku, które chce przejść przez jezdnię w mieście, gdzie obowiązuje standardowo 50km/h, ale jakiś Andrzej jedzie 90km/h, gdyż ulica jest prosta, ruch niewielki i z jego interpretacji wynika, że można jechać 90km/h. Jemu taka prędkośc może wydawać się bezpieczna, ale pieszemu przed przejściem będzie się jawił jako pirat drogowy, skuteczenie uniemożliwiający przejście przez jezdnię. Tacy Andrzeje trąbią na rowerzystów, jadących przepisowo po jezdni, i wyrzucają ich na chodniki, żeby nie psuli radości z jazdy kierowcom. Biada jednakże takiemu rowerzyście, jeśli po chodniku przejedzie obok Andrzeja, jak ten wysiada ze swojego samochodu.
OdpowiedzUsuńTacy Andrzeje traktują ludzi, którzy przestrzegają przepisy, jeżdżą kulturalnie i z poszanowaniem praw innych użytkowników, jako "pierdzieli". To w zasadzie nie wymaga komentarza.
Do takich Andrzejów Też Andrzej trzeba wreszcie strzelać! Inaczej nie będzie spokoju na drogach, oni i tak nie potrafią zrozumieć, co się do nich mówi. Zastrzelić takiego, to i tak za mało.
OdpowiedzUsuńAndrzej, masz u mnie piwo,ale kluczyki zostaw w domu:)
OdpowiedzUsuńHaha zajebiste to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNo sporo jest takich świeżaków, widzę to wśród znajomych. Ale też spora część młodych kierowców ma łeb na karku - w ostatnim czasie miałam okazję pojeździć z paroma osobami z uczelni i byłam pod pozytywnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńAkurat miałaś farta, bo jak słyszę opowieści typu, wczoraj odebrałem prawko a dziś pod maciem ,,drifta" robiłem i 160 przez miasto to nie wiem czy się śmiać czy płakać...
UsuńDzielo "Świeżaka": http://sieradz.com.pl/wiadomosci/warta/3204,dwie-osoby-ranne-we-wlyniu.html Nie byl pod wplywem. Po prostu nie umial jezdzic.
OdpowiedzUsuńAlbo myślał, że potrafi, że jest królem szos. Niestety okazało się jak to zwykle w takich sytuacjach bywa... inaczej ;/
UsuńIntencja artykułu fajna, prześmiewcze, ale coś w tym jest.
UsuńZa Świeżakami nie przepadam, faktycznie można ich spotkać nazbyt często, ale od jednoznacznych ocen konkretnych przypadków trzymałbym się z daleka
z oczywistych powodów.
To ja wam opowiem coś innego. mam prawko od prawie 20 lat. NIGDY nie spowodowałem wypadku. Dwa razy mnie w "tyłek" walnęli. Przejeździłem za kółkiem więcej godzin niż niejeden instruktor. Całkiem niedawno kupiłem nowy samochód, Dość (no dobra, bardzo) szybki i mocny. Korzystając z okazji, że musiałem wybrać się do Warszawy postanowiłem trochę go potestować. Jechałem z żoną. W drodze powrotnej, kiedy byłem już z nim bardzo "oswojony" postanowiłem na CZTEROPASMOWEJ drodzę za W-wą "trochę" przydusić. Kiedy miałem na zegarku 211km/h jadąc skrajnie lewym pasem jakiś super odpowiedzialny kierowca zapomniał spojrzeć w lusterko zmieniając pas. Żeby nie krzyk mojej żony w ostatnim ułamku sekundy już bym tego komentarza nie napisał. Warto przemyśleć.
OdpowiedzUsuńZapomniałem dodać, że gość kiedy zaczął zmieniać pas jechał dokładnie obok mnie. Nie miałem najmniejszych szans nic zrobić. Chyba usłyszał krzyk żony ;)
UsuńNo właśnie można zapieprzać, ale czasem możemy się nieco zdziwić w nagłych sytuacjach. Owszem niektórzy mogą zapieprzać i powiedzą oho dobrze jeżdżę, ale dlatego są przepisy bo nie wszyscy kierowcy to Kubica. I kierowca jadący 140 czy 160 po autostradzie może się nie spodziewać że jak tylko wejdzie w zakręt/łuk to na ogonie pojawi mu się auto które mknie 250;/
Usuńyyy Kubica też ma wypadki:)
Usuńwszystkim hamom, skurwysyna i cwaniaka proponuje przebic opony, porysowac lakier oraz dac w morde.
OdpowiedzUsuńhmmm bardzo ładnie i kulturalnie napisane, trochę błędów ale ogólnie jest okej :)
UsuńNie po to mi uturbione tedei zeby jezdzic 50 po miescie
OdpowiedzUsuńDla Ciebie byłoby zainwestować w jakiś może nie uturbiony, ale gruby słownik języka polskiego. Najlepiej z ciekawą okładką, abyś się w nią wpatrywał jak najdłużej:)
UsuńNajpierw niech dadzą zasadne i logiczne ograniczenia prędkości. Niestety obecnie ruch wymusza szybszą jazdę, jedziesz przepisowo i po chwili masz armię frustratów najeżdżających ci na tylni zderzak. Wtedy zamulanie na drodze staje się mniej bezpieczne tak na prawdę. W miastach powinno być mniej przejsc a wiecej kladek (z zalozeniem, ze piesi z nich beda korzystac) oraz realne ograniczenie prędkości do 65 km/h (z jaką normalnie auta się poruszają). Autostrady jak w DE bez limitu. Umiesz-jedziesz 200 albo lepiej. A jak kierowca bez umiejetnosci to i z 50 nie wychamuje przed pieszym lub nie ominie niebezpieczenstwa. Nie można ślepo patrzeć w niektóre bzdurne zapisy w przepisach.
OdpowiedzUsuńHehe najpierw ludzie powinni nauczyć się po tych przejściach chodzić. Nie dość że se wolnym krokiem idą przez jezdnie a pasy oddalone o niecałe 10 metrów (bo po co na co) to jeszcze ledwo co wjeżdżam na takowe pasy a mi tu idioci na nie wchodzą i normalnie mnie krew zalewa bo jak ja go potracę to ja oberwę a nie on bo nie czekał aż przejadę. A w niektórych dzielnicach to pasy masz 1 na bite 3 km i tu jestem w stanie jeszcze jakoś przymknąć oko jak ktoś nie tam gdzie trza przechodzi ale jak mu sie nie chce przejść paru kroków na pasy to mam ochotę go normalnie trzepnąć
UsuńZdałem prawko ok rok temu i nawet pochwalę się ze za pierwszym! :) Ale ale szczerze to dobrze nauczyłem się jeździć po pół roku ( i dalej się ucze:) ). Osobiście uważam, że tzw piraci drogowi (młodzi) po prostu są nie odpowiedzialni, nie myślą o skutkach i następstwach. Mam 21 lat i szczerzę powiem, że jeżdżę normalnie. Przystosowuje się do ruchu, staram się nie przekraczać prędkości , chętnie puszczam ludzi w potrzebie( czy to na pasach czy jak się kończy pas ruchu itp) Tego samego oczekuję od innych niestety, lecz mentalność Polaków jest tragiczna :( Większość uważa, że są sami na drodze oraz, że są najważniejsi.
OdpowiedzUsuńOgółem sprawa młodych kierowców jest bardzo indywidualna i zależy głównie od charakteru i temperamentu. Pozdrawiam kulturalnych kierowców !!! Oby było ich więcej!!!!
Świetny wpis, idealnie ukazuje to co niestety u nas panuje na drogach. Powoli to wszystko się zmienia, ale do pełnego spokoju jeszcze długa droga. Głównie przez "doświadczonych" kierowców którzy szerzą swoją herezję jak tylko się da.
OdpowiedzUsuń