Ostatnio zastanawiałem się nad sensem istnienia takich nalepek na aucie. Po co informować, że podróżuje z nami dziecko? Czy kierowca takiego auta jeździ wolniej, ostrożniej, bardziej przewidywalnie od tych bez nalepy? Szczególnie mnie to dziwi, kiedy auto z podobną nalepką mija mnie w mieście na oko mając grubo ponad setkę wioząc przy okazji dwójkę małych dzieci niezapiętych pasami. W takim razie może nalepka to informacja dla straży pożarnej, by delikatnie przecinała drzwi (w razie wypadku).
W większości przypadków naklejka jest na tylnej szybie, bo poprzedni właściciel auta zapomniał ją odkleić, a obecnemu się już nie chce lub nie przywiązuje do tego uwagi. Osobiście jestem jak najbardziej za obklejaniem sobie w ten sposób auta. Tak samo jak zielone listki, które proszą o wyrozumiałość pozostałych kierowców. Widząc taką naklejkę na aucie powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Rodzice wiozące dzieci powinni jechać łagodniej, ponieważ dzieci znacznie bardziej niż dorośli odczuwają wszelakie przyspieszenia czy też hamowania. Właśnie... rodzice powinni jechać ostrożniej, a my nie powinniśmy siadać na zderzak osobie, która jedzie z dzieckiem 70km/h na dopuszczalnej 80tce. Naklejka też powinna być odpowiednich rozmiarów. Taka jak na zdjęciu w tym artykule, na pewno będzie czytelna, a taką o wymiarach 5cmx5cm z rozmiarem czcionki 12 powinniśmy sobie darować i nie przyklejać, bo i tak nikt tego nie zauważy. Pamiętajmy, że umieszczamy taką naklejkę nie po to by po prostu była, by zaspokoić rodzicielskie ego, ale tylko i wyłącznie po to by nam przypominała jak powinniśmy z dziećmi podróżować, a innych informować o tym, że w naszym aucie są niewinne maluchy. Czasem jednak na niektórych autach zamiast ,,dziecko w aucie", powinna być nalepka ,,dziecko za kierownicą". Lepszym rozwiązaniem od naklejki może być tabliczka na przyssawkach, rzepach, którą zakładamy, gdy jedzie z nami dziecko i zdejmujemy, gdy prowadzimy auto sami np. do pracy.
W większości przypadków naklejka jest na tylnej szybie, bo poprzedni właściciel auta zapomniał ją odkleić, a obecnemu się już nie chce lub nie przywiązuje do tego uwagi. Osobiście jestem jak najbardziej za obklejaniem sobie w ten sposób auta. Tak samo jak zielone listki, które proszą o wyrozumiałość pozostałych kierowców. Widząc taką naklejkę na aucie powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Rodzice wiozące dzieci powinni jechać łagodniej, ponieważ dzieci znacznie bardziej niż dorośli odczuwają wszelakie przyspieszenia czy też hamowania. Właśnie... rodzice powinni jechać ostrożniej, a my nie powinniśmy siadać na zderzak osobie, która jedzie z dzieckiem 70km/h na dopuszczalnej 80tce. Naklejka też powinna być odpowiednich rozmiarów. Taka jak na zdjęciu w tym artykule, na pewno będzie czytelna, a taką o wymiarach 5cmx5cm z rozmiarem czcionki 12 powinniśmy sobie darować i nie przyklejać, bo i tak nikt tego nie zauważy. Pamiętajmy, że umieszczamy taką naklejkę nie po to by po prostu była, by zaspokoić rodzicielskie ego, ale tylko i wyłącznie po to by nam przypominała jak powinniśmy z dziećmi podróżować, a innych informować o tym, że w naszym aucie są niewinne maluchy. Czasem jednak na niektórych autach zamiast ,,dziecko w aucie", powinna być nalepka ,,dziecko za kierownicą". Lepszym rozwiązaniem od naklejki może być tabliczka na przyssawkach, rzepach, którą zakładamy, gdy jedzie z nami dziecko i zdejmujemy, gdy prowadzimy auto sami np. do pracy.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
Ja gdy widzę taką naklejkę na aucie przede mną jestem zawsze przygotowany na późniejszy start spod świateł (gadka z dzieckiem na tylnym foteliku) albo jakieś nieprzewidziane manewry - dlatego, że czasem rodzice skupiają uwagę nie tylko na drodze ale i na dziecku (krzyki, płacze, lamenty, fruwające zabawki po aucie itp.). Maluchy chyba częściej nie są "niewinnej" jak im się nudzi. Myślę, że te naklejki są ok, ale racja - powinny też zobowiązywać.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, ale w większości ta naklejka to przypadek!
UsuńGdy urodziło mi się dziecko to przez pewien okres zdejmowałem plakietkę gdy jechałem bez dziecka, po pewnym czasie stało się to uciążliwe i tak naprawdę nic nie daje takie oznaczenie auta. A powinno "coś" oznaczać.
UsuńJadę dość szeroką ulicą, dziecko w aucie zaczęło mi się dusić dość mocno - nie zwykły kaszel, więc kierunkowskaz prawy i zjeżdżam na pas do skrętu w prawo do centrum handlowego, zanim wjechałem do końca na ten pas prawy kierunkowskaz zmieniłem na awaryjne i się zatrzymałem na początku pasa - a i tak zostałem otrąbiony.
No tak w Polsce jest się za wszystko otrąbianym, ZERO kultury jazdy; nerwusowstwo i raptusostwo i kto szybciej kto lepiej, okropność, nie znoszę polskich dróg i kierowców, mimo że jak byłam małą dziewczynką uwielbiałam samochody i prędkość. Wypadek mnie jednak nauczył że tu chodzi o życie i już nie lubię prędkości, tylko się jej boję i boję się polskich idiotów na drogach. Właśnie myślę o takiej naklejce, bo jak jadę 70km/h z córeczką (10 miesięcy), to cały czas mi ktoś siedzi na ogonie, nie mogąc wytrzymać do prostej. Jazda jest więc stresująca. Może ktoś weźmie pod uwagę naklejkę i chociaż mnie nie otrąbi. Marzę o sytuacji, w której żeby mieć prawo jazdy trzeba zdawać co roku test na kulturę. Niestety kupa oszołomstwa i popisywactwa nawet w starszym wieku jeździ po naszych drogach.
Usuń"No tak w Polsce jest się za wszystko otrąbianym, ZERO kultury jazdy; nerwusowstwo i raptusostwo i kto szybciej kto lepiej, okropność, nie znoszę polskich dróg i kierowców, mimo że jak byłam małą dziewczynką uwielbiałam samochody i prędkość. Wypadek mnie jednak nauczył że tu chodzi o życie i już nie lubię prędkości, tylko się jej boję i boję się polskich idiotów na drogach. Właśnie myślę o takiej naklejce, bo jak jadę 70km/h z córeczką (10 miesięcy), to cały czas mi ktoś siedzi na ogonie, nie mogąc wytrzymać do prostej. Jazda jest więc stresująca. Może ktoś weźmie pod uwagę naklejkę i chociaż mnie nie otrąbi. Marzę o sytuacji, w której żeby mieć prawo jazdy trzeba zdawać co roku test na kulturę. Niestety kupa oszołomstwa i popisywactwa nawet w starszym wieku jeździ po naszych drogach." ... zgadzam się w 100%!... niestety!!!
Usuńglupi palant z ciebie
Usuńtylko debile maja takie naklejki
OdpowiedzUsuńtaaa.... yhyyy
Usuńa takie ynteligenty nie powinny być w szkole?
UsuńPowinny być jeszcze naklejki typu: Jedzie z nami teściowa co może sugerować że kierowca może być nieco wyprowadzony z równowagi. A to stwarza niebezpieczeństwo.
OdpowiedzUsuńhe he dobre :)
UsuńRozczula mnie kompletny brak zrozumienia dla tego oznaczenia. Oznaczenie to przede wszystkim ma na celu poinformowanie Ratowników jeśliby doszło do wypadku samochodowego. W takim przypadku wyczula to dodatkowo ratownika aby poszukał czy w aucie nie znajduje się małe dziecko, które mogło w wyniku kolizji wsunąć się pod siedzenie albo zwyczajnie nie jest widoczne na pierwszy rzut oka.
OdpowiedzUsuńTa naklejka jest dla ratowników. Dzieci zwykle ratuje się w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem życie dziecka jest tak samo ważne jak dorosłego.
UsuńTak właściwie , tego typu naklejki są, w razie wypadku, zawiadomieniem dla ratownika, że w pojeździe może znajdować się dziecko, któremu zawsze należy pierwszemu udzielić pomocy
OdpowiedzUsuńNaklejka moze sluzyc ku temu aby wziac troszeczke pod uwage ze z tyłu samochodu znajduje sie fotelik gdzie wklada sie dziecko i przy parkowaniu zachowac odstep majac pół parkingu wolnego ;/
OdpowiedzUsuńDodatkowo taka naklejka informuje, że może w samochodzie przed nami wydarzyć się coś dziwnego, wiadomo nieraz dziecko coś wymyśli albo się stanie, albo rodzic sie zagada
OdpowiedzUsuń