Relacje pomiędzy kierowcami a pieszymi od zawsze były tematem przy którym zawsze dochodzi do niepotrzebnych nikomu kłótni, a przecież kierowca to też często także pieszy. Popularna ,,zebra", czyli przejście dla pieszych to specjalne miejsce na którym należy się odpowiednio zachować zarówno gdy przez nie przechodzimy czy też przejeżdżamy.
Wielkie zamieszanie jakie było ostatnio w mediach dotyczące nowelizacji przepisów określających zachowanie przy przejściu dla pieszych uważam za zupełnie niepotrzebne. Aktualne przepisy jasno określają jak należy się zachować i nie powinno się ich próbować zmieniać. Próba wprowadzenia przepisu, który stwierdzałby, że pieszy miałby pierwszeństwo przed przejściem dla pieszych jest niepotrzebna. Gdyby przepis został wprowadzony, uważam, że bez sensu byłoby przymusowe zatrzymywanie się przed zebrami jak tylko w pobliżu pojawiłby się pieszy, który nie koniecznie musi chcieć przejść na drugą stronę ulicy. Wypadków by na pewno przybyło, a piesi nie liczyli by się z niczym wchodząc bez opamiętania na przejście z rozumowaniem, że ,,zawsze" mają pierwszeństwo. Aktualne przepisy stwierdzają, że pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Wciąż jednak jest wiele osób, które błędnie interpretują ten przepis wchodząc bezpośrednio przed auto, no bo przecież mają ,,pierwszeństwo". Wg Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym zabrania się pieszemu wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Niedozwolone jest także przechodzenie przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi. Specjalne, nieuzasadnione zwalnianie kroku lub zatrzymywanie się na ,,pasach" podczas przechodzenia przez jezdnię również jest zabronione o czym możemy dowiedzieć się czytając dalszą część Ustawy. Nie oznacza to jednak, że pieszy nie może iść wolno. Nie każdy pieszy jest zawsze pełen sił, nie każdy młody człowiek jest zdrowy, a kierowcy powinni mieć to na uwadze. Za wolno źle, za szybko też niedobrze. Przebieganie, tak samo jak przejeżdżanie rowerem na przejściu dla pieszych jest zabronione. Jako ciekawostkę mogę dodać, że jeżeli przejście dla pieszych wyznaczone jest na drodze dwujezdniowej, przejście na każdej jezdni uważa się za przejście odrębne (czyli tzw. wysepki). Kierowcy też mają prosto i zrozumiale wpisane w Ustawę (Art 26. pkt 3), że nie wolno im wyprzedzać pojazdów bezpośrednio przed przejściem dla pieszych oraz na przejściu dla pieszych. Bardzo duża ilość wypadków na przejściach spowodowana jest tym, że na jezdni jednokierunkowej z dwoma pasami ruchu, jedno auto zatrzymuje się by umożliwić pieszemu przejście przez pasy podczas, gdy auta na pasie obok jadą dalej, jakby nie rozumieli dlaczego ten kierowca zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.
Wielkie zamieszanie jakie było ostatnio w mediach dotyczące nowelizacji przepisów określających zachowanie przy przejściu dla pieszych uważam za zupełnie niepotrzebne. Aktualne przepisy jasno określają jak należy się zachować i nie powinno się ich próbować zmieniać. Próba wprowadzenia przepisu, który stwierdzałby, że pieszy miałby pierwszeństwo przed przejściem dla pieszych jest niepotrzebna. Gdyby przepis został wprowadzony, uważam, że bez sensu byłoby przymusowe zatrzymywanie się przed zebrami jak tylko w pobliżu pojawiłby się pieszy, który nie koniecznie musi chcieć przejść na drugą stronę ulicy. Wypadków by na pewno przybyło, a piesi nie liczyli by się z niczym wchodząc bez opamiętania na przejście z rozumowaniem, że ,,zawsze" mają pierwszeństwo. Aktualne przepisy stwierdzają, że pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Wciąż jednak jest wiele osób, które błędnie interpretują ten przepis wchodząc bezpośrednio przed auto, no bo przecież mają ,,pierwszeństwo". Wg Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym zabrania się pieszemu wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Niedozwolone jest także przechodzenie przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi. Specjalne, nieuzasadnione zwalnianie kroku lub zatrzymywanie się na ,,pasach" podczas przechodzenia przez jezdnię również jest zabronione o czym możemy dowiedzieć się czytając dalszą część Ustawy. Nie oznacza to jednak, że pieszy nie może iść wolno. Nie każdy pieszy jest zawsze pełen sił, nie każdy młody człowiek jest zdrowy, a kierowcy powinni mieć to na uwadze. Za wolno źle, za szybko też niedobrze. Przebieganie, tak samo jak przejeżdżanie rowerem na przejściu dla pieszych jest zabronione. Jako ciekawostkę mogę dodać, że jeżeli przejście dla pieszych wyznaczone jest na drodze dwujezdniowej, przejście na każdej jezdni uważa się za przejście odrębne (czyli tzw. wysepki). Kierowcy też mają prosto i zrozumiale wpisane w Ustawę (Art 26. pkt 3), że nie wolno im wyprzedzać pojazdów bezpośrednio przed przejściem dla pieszych oraz na przejściu dla pieszych. Bardzo duża ilość wypadków na przejściach spowodowana jest tym, że na jezdni jednokierunkowej z dwoma pasami ruchu, jedno auto zatrzymuje się by umożliwić pieszemu przejście przez pasy podczas, gdy auta na pasie obok jadą dalej, jakby nie rozumieli dlaczego ten kierowca zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.
Zza kierownicy. Jedziemy przepisową pięćdziesiątką, zbliżamy się do przejścia dla pieszych, nagle nie wiadomo skąd pojawia się pieszy, który wręcz wtargnął bez opamiętania przed nasz pojazd nie rozglądając się i nie zważając na nic. Kolejnym przykładem braku kultury ze strony pieszego jest wtargnięcie pieszego przed nasze auto (podczas, gdy za nami nikt nie jedzie), aby pokazać kto rządzi na pasach. Suma sumarum, pieszy znajdzie się na drugiej stronie później z powodu opóźnienia jakim jest zatrzymanie naszego auta. Szybciej znalazł by się na drugiej stronie, jeżeli przepuściłby auto. Trzecie miejsce, brązowy medal w rankingu braku rozsądku i nadmiaru głupoty zostaje wręczone pieszemu, który szybko dochodzi do przejścia dla pieszych, daje jedną nogę na zebrę i dopiero potem zaczyna się rozglądać czy na pewno może przejść.
Oczami pieszego. Podchodzi do przejścia dla pieszych, czeka, czeka, gwiżdże, rozmyśla, mija parę minut, a tu nadal nikt nie chce się zatrzymać. Wkurzony rezygnuje i zmierza do najbliższego skrzyżowania, gdzie znajduje się sygnalizacja świetlna umożliwiająca mu swobodny spacer na drugą stronę ulicy. Gorzej jeżeli z nerwów pakuje się bezmyślnie przed pojazdy.... przed które nie warto się pakować, gdyż po zderzeniu z pędzącymi 4 kołami nie ma dużych szans na dalsze życie.
Jak to wszystko rozwiązać w cywilizowany, kulturalny sposób?
Główną ideą powinno być rozumowanie, że pieszy to także uczestnik ruchu drogowego, a więc to osoba, która również powinna mieć okazany szacunek, ale od której również powinno się wymagać myślenia. Centrum miasta, ruchliwa droga, jest korek, piesi bezkarnie przechodzą jeden po drugim, następni dobiegają, wykorzystują wolną prędkość samochodów lub ich zerową prędkość by przejść przez pasy. Przecież można, należałoby auto też przepuścić od czasu do czasu, jak w jeździe na suwak, raz jeden raz drugi. Ustępując pieszemu najlepiej jest się zatrzymać, a nie zwolnić by zmusić pieszego do szybszego kroku. Powinniśmy być jak jeden organizm, pomagać sobie nawzajem. My jako kierowcy oraz My jako piesi zawsze powinniśmy myśleć co robimy oraz co zrobić by było lepiej, płynniej i przede wszystkim bezpieczniej. Kiedyś w wywiadzie do pewnej gazety spytano mnie o marzenia związane z prowadzeniem bloga. Odpowiedź jest związana z dzisiejszym artykułem. Otóż moim marzeniem jest, aby kiedyś kiedy będę już starszy (czyt. stary:)) przejście dla pieszych nie było zmorą zarówno dla pieszych jak i kierowców.
Kierowca zatrzymując się na jezdni jednokierunkowej z dwoma pasami ruchu w celu umożliwienia przejścia przez jezdnię pieszemu dodatkowo powinien wcisnąć i trzymać pedał hamulca do momentu, aż zacznie znowu ruszać. Kierowcy, którzy będą jechali za nami, będą wiedzieli, że stoimy i należy zwolnić, zatrzymać się. Efektem tego będzie to, że pieszy będzie bardziej bezpieczny.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
Pogratulować opisu ;
OdpowiedzUsuńCo do ogółu treści nie można się nie zgodzić: partnerstwo, poszanowanie itd. Natomiast nie zgadzam się co do innej rzeczy - obecne przepisy, dające pieszemu pierwszeństwo dopiero na przejściu, są po prostu nielogiczne. Jakież to pierwszeństwo, kiedy tak naprawdę pieszy musi czekać aż ktoś się zlituje i zatrzyma samochód? Przejście dla pieszych powinno być szczególnym miejscem. Pieszy nie powinien przed tym przejściem w ogóle stać i czekać! Jeśli jest inaczej - jaka różnica, gdzie będzie przekraczał jezdnię? Na przejściu, czy gdziekolwiek indziej - i tak musi czekać aż wszyscy przejadą. Zróbmy wreszcie coś bez polskiego kombinowania i rozmyślania - skopiujmy po prostu rozwiązania z każdego innego, bardziej cywilizowanego kraju!
OdpowiedzUsuńPo prostu bądźmy kulturalni nie zważając na przepisy i przepuszczajmy się, szanujmy się nawzajem :)
UsuńZgadam się. Sam nierzadko czekałem nawet po kilka minut aż ktoś łaskawie sie zatrzyma. A i tak zazwyczaj mogłem przejść dopiero jak wszystkie auta przejechały. Dlatego obecnie wymuszam pierwszeństwo po prostu wchodząc na przejście. Oczywiście na tyle bezpiecznie, aby samochody mogły się zatrzymać. wchodzenie na 10m przed pędzący pojazd to czysty idiotyzm.
UsuńPierwszeństwo dla pieszego powinno być, ale pod warunkiem wyraźnego zasygnalizowania przez niego chęci wejścia na przejście. No i przepisy nie powinny być sprzeczne z prawami fizyki, a więc pieszy nie powinien mieć prawa wtargnięcia pod samochód. I proszę mi nie mówić o Europie, bo tam jest wiele bzdur.
UsuńA do ona_i_on - w życiu jako pieszy nie czekałem kilku minut. Chyba, że może w Warszawie jest aż tak źle. Mieszkam w Łodzi, mieście które reprezentuje raczej "średnią krajową". Gdy swoim zachowaniem właśnie jednoznacznie zasygnalizuję chęć wejścia na przejście (jedna noga na krawężniku, pozycja lekko "startowa") najpóźniej trzeci samochód się zatrzymuję. Co nie oznacza, że wchodzę na tę jezdnie bez zważania na samochody. No ale gdy ktoś stoi sobie przy przejściu i patrzy w chmury, tylko po to, żeby móc potem opowiadać bzdury o czekaniu przez kilka minut aż ktoś się zatrzyma, to niech się nie dziwi, że kierowcy go lekceważą.
Problem w tym, że bzdur to ja nie opowiadam. Niejednokrotnie musiałem 3-4 minut poczekać. Najczęściej takie rzeczy zdarzają się na limanowskiego i zgierskiej. ale owszem, bywa i tak, że już 3 auto się zatrzyma.
UsuńBardzo smiesznie czyta sie Twoje wypowiedzi ona_i_on, narzekasz ze musisz poczekac 3-4 minuty lub sie zatrzymac. Ale jak kierowca samochodu bedzie stawal co 200m i czekal 2-3 min zeby puscic pieszych to jest ok? To jest wlasnie problem ze pieszy lazi jak ciele niema pojecia o ruchu pojazdow mechanicznych a potem jeszcze narzeka. Ja osobiscie uwazam ze najprostszym sposobem na zmniejszenie liczby wypadkow wsrod pieszych jest prosta zasada, "patrz jak idziesz" bo gdyby kazdy patrzyl z czego zyje niebylo by problemu.
UsuńAnonimowy - gdyby powiedzmy co 3 samochód się zatrzymał i przepuścił wówczas pewnie i dałoby się normalnie przejść i żadem pieszy nie musiałby się pchać. Ale jeśli pieszy ma stać po kilka nierzadko minut.... no to już wolę jednak wejść na jezdnię zmuszając auta do hamowania.
UsuńW części mogę się zgodzić. Ale tylko w części. Niestety obecnie kulturalny kierowca to swojego rodzaju sprzeczność logiczna jak "uczciwy polityk". Owszem, zdarzają się kierowcy z powołania, al jest ich tyle co księży z powołania - odsetek. Giną w tłumie. Więc Twój artykuł to faktycznie tylko marzenie.
OdpowiedzUsuńNo i z tym trzymaniem nogi na hamulcu podczas postoju. Trochę przesadziłeś. Jeśli jadę sobie za nowym audi/bmw/toyotą czy jakimś innym przypływem talentu i kierowca przede mną zatrzymuje się i nawala mi z reguły dość mocnymi światłami po oczach, to nie wiem czy to jest takie bezpieczne. Po ruszeniu przez dobrych kilkanaście sekund w oczach zostaje czerwony ślad skutecznie ograniczający widoczność. Czasem na tyle skutecznie, że można nie zauważyć pieszego/rowerzysty. Na kursach specjalistycznych na prawo jazdy mówi się, że podczas gdy nie jedziemy nie powinniśmy trzymać nogi na hamulcu, bo oślepiamy tego z tyłu. Na zwykłych kursach prawo-jazdy czasem też o tym wspominają. Niestety potem każdy kierowca ma to w głębokim poważaniu. Apelowałbym wręcz o nie nawalanie światłami stop po oczach bo możemy tym spowodować spore zamieszanie na drodze.
Jesteś pewna/pewny, że nie masz jakichś problemów ze wzrokiem? Ja wiem, że światła drogowe mogą oślepić, ale jeżeli światła stopu oślepiają cię na tyle, żeby nie widzieć po tym innych uczestników ruchu, to radziłbym się zastanowić, czy nie stwarzasz zagrożenia na drodze i nie powinnaś/powinieneś zrezygnować z prowadzenia pojazdów. Albo przynajmniej odwiedzić okulistę. Nie jestem trollem, mówię na poważnie. Na tym blogu chyba można wymagać od kierowców poważnego podejścia do swojego stanu zdrowia, szczególnie wzroku. W życiu nawet bym nie pomyślał, że światło stopu poprzedzającego samochodu mogłoby spowodować taki efekt u kierowcy.
UsuńBadałem. I jestem z tym na bieżąco. Przy każdej możliwej okazji proszę o sprawdzenie nie tylko ostrości widzenia i podstawowych wad wzroku, ale także tzw. kurzej ślepoty. Okazuje się że nie mam. W nocy widzę dosyć dobrze. Jednak światła stop potrafią mnie skutecznie oślepić. O dziwo ten efekt nie występuje np na rowerze. Ale jest to jeden z powodów dla którego jazdę nocą ograniczam do niezbędnego minimum. Widać oczy przyzwyczajają mi się do ciemności na tyle, że ostre światła stop potrafią mnie oślepić. Ale tylko ostre, a nie każde auto takie ma.
UsuńAnonimowy - no i wyszło. W weekend pojeździłem trochę innymi autami i okazuje się, że jednak to nie oczy. Jeżdżę fiatem CC, większość świateł stop innych aut jest na wysokości mojej twarzy. Zamiast świecić mi w zderzak, świecą mi prosto w twarz stopem. Jak jechałem większym samochodem, problemu nie było, bo światła innych aut były niżej. Przy malutkim autku światła świecą mi przez szybę w twarz. To więc nie jest sprawa moich oczu, a raczej wina kierowców trzymających wciśnięty pedał hamulca. Podobna sprawa, gdy stanie za mną jakieś auto dostawcze/terenowe/ciężarowe. Światła mi świecą prosto w lusterko i generalnie oślepiają. W tym wypadku jednak przyciemnie sobie lusterko i po problemie. Świateł z aut z przodu nie przyciemnie.
UsuńBardzo ciekawy artykuł. W końcu ktoś zobrazował jak to wszystko wygląda po stronie kierowcy i pieszego. Kluczem do sukcesu jest to aby obie strony potrafiły zrozumieć że są uczestnikami ruchu drogowego i wzajemnie się darzyły szacunkiem.
OdpowiedzUsuńCzy zielone światło dla samochodów przed przejściem dla pieszych oznacza ciągłość drogi i że tego przejścia nie ma. Czy zielone światło na przejściu dla pieszych oznacza, że drogi nie ma i że jest to ciągle chodnik. Czy też brak jednoznaczności w powyższym (?) co otwiera drogę do różnorodnych interpretacji zachowania użytkowników drogi jak i stróżów prawa.
OdpowiedzUsuńmondzioły!!!! zapraszam was wszystkich do Rajgrodu na wakacje....i spróbujcie przejść przez jeznie...na pasach nie czekając ni minuty.... miliony tirów tendy śmiga z litwy www d upie mają pieszych...
OdpowiedzUsuń