Za oknem okolice zera na termometrze, więc zacznę od podstawowego błędu popełnianego przez nieświadomych kierowców. Przy włączaniu, uruchamianiu silnika nie wolno wciskać pedału gazu. Nieraz widziałem, siedząc z boku na fotelu pasażera jak kierowca, czasem nawet w kilkuletnim aucie dodawał ,,gazu” na postoju twierdząc, że ma ciut słaby akumulator i to mu na pewno pomoże. Mózgi współczesnych aut, komputery odpowiedzialne za funkcjonowanie całego samochodu potrafią dostosować swoje bebechy w taki sposób, by uruchomienie silnika rozpoczęło się możliwie jak najszybciej. Naciskając gaz do dechy lub jeszcze gorzej, ,,bawiąc” się nim podczas kręcenia kluczykiem w stacyjce zaburzamy funkcjonowanie komputera – po prostu troszkę głupieje, a skutki uboczne dotykają serca auta, czyli silnika. Aut w których ręcznie musimy ,,dawać” ssanie jest już naprawdę niewiele, więc podążajmy za nowymi technologicznie autami. Nie traktujmy nowych aut tak samo jak tych z żółtą tablicą rejestracyjną.
Gazu nie dodajemy, więc co możemy zrobić?
Możemy, a nawet powinniśmy wcisnąć sprzęgło. Za pomocą wciśniętego sprzęgła odcinamy połączenie silnik – skrzynia biegów. Efekt? Rozrusznik ma lżej, więc nasze autko uruchomi się, ,,załapie szybciej”.
Pamiętajcie, że nie wolno rozgrzewać samochodu na postoju, bo za auto stojące w terenie zabudowanym z uruchomionym silnikiem dłużej jak minutę można dostać mandat - niby tylko stówka, ale też bolesna, wszak to przecież minimum 1/3 baku. Chyba z rok temu w rozmowie ze znajomym dowiedziałem się, że niektórzy rozgrzewają auta nie tylko po to by było w środku ciepło, ale przede wszystkim po to by rozgrzać olej silnikowy. Nie mar jednak potrzeby, aby rozgrzewać olej w silniku. Oleje, które są w naszych silnikach muszą spełniać wiele wymagań, aby się nazywać silnikowymi. Większość dostępnych na rynku już po kilku sekundach od przekręcenia kluczyka jest, a nawet musi być gotowa do pracy, nawet przy bardzo niskich temperaturach typu -30°C. Najważniejszą rzeczą przy niskiej temperaturze to zadbanie o to by początkowa jazda odbywała się bez gwałtownych przyspieszeń. Jeżeli natomiast damy ostro po zaworach to silnik może po kilku takich akcjach choćby te zawory zmęczyć bez szybkiego powrotu do formy.
Full, czyli może być ciężko. Chodzi mianowicie o to, że z włączonym radiem, które ma regulator głośności ustawiony na maxa oraz włączona klimatyzacja z maksymalnym nawiewem dodatkowo obciąża tak bardzo rozruch, że w momencie kiedy nasz akumulator nie będzie pierwszej nowości - możemy nie odpalić zamarzniętego pojazdu.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
.... a to ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mam osobiście problem z tymi zaleceniami. Niby nie ma sensu rozgrzewać oleju, a jednak te kilkadziesiąt sekund wolę odczekać. Jakby mniej wymagając od tych specjalistycznych mieszanek:)
OdpowiedzUsuńDruga kwestia to "współczesne" czy "nowoczesne" samochody. Mówimy o takich po 2000 roku, po 2005? Bo obsługując Barchettę (wyprodukowana w 2000, premiera 1995) podchodzę do niej jak do samochodu starej konstrukcji.
Oleje współczesne powinny być gotowe do ciężkiej pracy niezależnie od wieku auta. Jeżeli chodzi o rozgrzewanie silnika to lepiej to robić powoli w trasie bez gwałtownych przyspieszeń. Te nowe auta to te które mają automatyczne ssanie, a takie występuje już w 1996 choćby w renault;)
UsuńJa robie tak że czekam max z 20 sekund i ruszam. Po co rozgrzewać na postoju... tak naprawde tylko czas tracimy ;)
UsuńAuto nowoczesne to praktycznie każde z wtryskiem- taki samochód posiada już komputer który steruje zapłonem. W autach statej generacji, czyli z gaźnikiem za pomocą linki gazu i ssania regulowałeś ilość powietrza i paliwa potrzebne do uruchomienia zapłonu.
UsuńPoza tym bardzo ładny artykuł :)
Rozgrzewanie auta na postoju nie ma sensu. Można nawet zauważyć, że szybciej się to robi pod obciążeniem, czyli w trakcie jazdy. Oczywiście nie można przesadzać. A na postoju to już prędzej mandat dostaniemy bo ktoś uczciwy doniesie niż nam się silnik zagrzeje.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie;)
UsuńOkazuje się, że to trochę martwe prawo. Wczoraj znajomy na podwórku rozgrzewał przez pół godziny auto, żeby mieć ciepło w środku. Policjanci z radiowozu stojącego obok nic mu nie powiedzieli, gdyż ze swoim samochodem robili dokładnie to samo.
UsuńPanie Zbigniewie, zależy na kogo się trafi ;)
UsuńTo tylko potwierdza co napisałem. Lepiej jakby ten kolega ruszył tym autem to już po kilku kilometrach miałby ciepło, a tak to czekał pół godziny.
UsuńEch, widzę że muszę się pozbyć kilku nawyków nabytych na moim dawnych 21 letnim autku, bo jak nie, to mogę mieć niemiłą wizytę u mechanika :/
OdpowiedzUsuńCiężko będzie oduczyć się tego gazowania. Dziękuję za ciekawy wpis i świetny blog.
Zawsze można mieć inne zdanie - ja tylko mówię co ja bym robił lub robię.
UsuńDziękuje za pozytywną ocenę bloga ;) Szerokiej drogi :)
Proponuje prosta zasade. Odpalasz i jedziesz. Przez pierwszych kilkanascie minut nie powinno sie wkrecac silnika na wyzsze obroty. Benzyna, mysle max 3000rmp, diesel, 2000-2500rpm, dac sie rozgrzac olejowi. To, ze temp. Cieczy chlodzacej jest juz ok, nie znaczy, ze olej jest juz w pelni rozgrzany. Rozgrzewa sie wolniej. Wszystko osiagnie temp robocza szybciej gdy zmniejsysz nawiew. Olej w skrzyni tez powinien sie rozgrzac, tak jak i wszystkie inne plyny ekspoatacyjne w aucie. Tylko nie na postoju, bo trwa to dlugo, tylko pod delikatnym obciazeniem. Przy wiekszych mrozach czuc znaczaca roznice. Odpalasz, ruszasz, wszystko z oporem. Potem jakby znowu ozywa. Jak nie wierzysz: " daj mu na zimnym, niech zyga olejem"
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis :) Ja nawiasem mówiąc, polecam stosować do silników ceramizator - skutecznie zapobiega awaryjności, silnik chodzi bardziej "miękko" i docelowo, sporo zostaje ci w kieszeni zaoszczędzone na naprawach :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis :) Ja nawiasem mówiąc, polecam stosować do silników ceramizator - skutecznie zapobiega awaryjności, silnik chodzi bardziej "miękko" i docelowo, sporo zostaje ci w kieszeni zaoszczędzone na naprawach :)
OdpowiedzUsuńteż nie lubie jak sąsiedzi mi pod oknem rozgrzewają samochód przez 20 min...
OdpowiedzUsuńjak już chcemy rozruszac auto, to oczywiscie ja pamietam o silniku, trzeba go utrzymac w dobrej kondycji. no i za tym idzie jakis dobry olej i wymianka regularnie. u mnie hyundai xteer, dobry!
OdpowiedzUsuń