Ciężki temat do analizy w dzisiejszym artykule. Z jednej strony żal tych wszystkich kurierów i dostawców zaopatrzenia, a z drugiej strony przepisy to przepisy. Trzeba jednak jak zawsze znaleźć kompromis.
Auta dostawcze i inne busy kurierskie na przejściach dla pieszych, chodnikach czy po prostu miejscach z zakazem zatrzymywania się to codzienność na ulicach nie tylko większych miast. Kogo należy obwiniać najbardziej? Kierowców, którzy parkują gdzie popadnie z powodu lenistwa, właścicieli sklepów bowiem nie przemyśleli o tym jak ich dostawcy będą dostarczać towary czy zarządców budynków, którym żal jest przestrzeni dla zaopatrzenia?
Miałem okazję wymienić parę zdań z osobą, która przez trzy miesiące pracowała jako dostawca artykułów spożywczych do biurowców w ścisłym centrum Warszawy. Dostarczany towar to w większości przypadków była woda w dużych ilościach wymagająca użycia wózka do transportu. Jak to wygląda z perspektywy samego dostawcy?
Dostawa zaopatrzenia pod wskazany adres to jak zawsze loteria. Czasem niewielkie budynki mają zagospodarowane kilka miejsc dla dostawców (Centrum Praskie Koneser - liczba miejsc dla dostawców bardzo duża, parking do 1h darmowy) i ocenić je należy na szóstkę bowiem zarządca o wszystkim pomyślał.
Niestety zdarzają się też gigantyczne wieżowce jak Millenium Plaza przy al.Jerozolismkich 123A, gdzie liczba miejsc dla dostawców równa się 0. Niby jest tam jakaś zatoczka przed budynkiem, ale jest też zakaz zatrzymywania się z groźbą odholowania. W tym miejscu dostawcy albo parkują w zatoczce albo na pobliskim buspasie. W okolicy nie ma praktycznie miejsc legalnych do parkowania, nie wspominając już o tych wolnych.
Były dostawca jako wzór do naśladowania podał Capital Park przy Alejach Jerozolismkich 132 (zobaczcie jak to wygląda klikając tutaj), gdzie jest ponad 15 miejsc dla zaopatrzenia. Ponadto bardzo dobre oznakowanie już na samym wjeździe pod budynek powoduje, że dostawcy nie tworzą paraliży komunikacyjnego. Jeżeli ktoś chce mieć idealną strefę logistyczną to powinien kopiować rozwiązania właśnie z tego biurowca.
Bywa i tak, że przed budynkiem nie ma jako takich miejsc dla dostawców, ale możliwy jest wjazd na podwórze lub jakiś plac za budynkiem, który ratuje sytuację. Jeśli chodzi o ścisłe centrum to nie tyle zarządcy budynków co po prostu miasto, zwłaszcza w historycznej części nie zorganizowało miejsc dla zaopatrzenia.
W wielu przypadkach zaparkowane dostawczaki na zakazie zatrzymywania się to konieczność kierowców spowodowana chciwością zarządców budynków, którzy zaoszczędzili na miejscach dla dostaw. Oczywiście bywa i tak, że dostawca zamiast wjeżdżać np. do garażu podziemnego woli zastawić na te kilka, kilkanaście minut wjazd, przejazd, buspas tylko po to aby zaoszczędzić kilkadziesiąt sekund.
Kompromis trudna sprawa
Tak się zastanawiam, że każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Rozumiem, że przepisy to rzecz święta, ale jeżeli kierowca dostawczaka czy innego busa ma dostarczyć towar na palecie to po pierwsze średnio widzę jechać paleciakiem kilkaset metrów po nierównym chodniku, a po drugie
nawet jak taki kierowca zacznie krążyć po okolicy to ciężko mu będzie znaleźć wolne miejsce na auto dostawcze.
Kiedy zapytałem wspomnianą wyżej osobę czy miała jakąś negatywną historię to otrzymałem następującą odpowiedź:
Krytyka jako taka mnie nie spotkała, bo starałem się stawać jak człowiek, a nie blokować całą drogę czy chodnik. Raz kogoś zastawiłem, to zadzwonił na numer z kartki za szybą, po chwili odjechałem. Kierowca nie miał z tym żadnego problemu - był wyrozumiały. Generalnie codziennie zastawiałem co najmniej kilka samochodów, a telefon dostałem tylko raz. To pokazuje jak niewielka jest rotacja samochodów na tych miejscach. Poza tym nieprzyjemnych sytuacji brak, brak też mandatów. Koledzy jednak czasami coś dostają od straży miejskiej (średnio raz na 3-4 miesiące). Jeżeli zarządca nie przewidział miejsc dla dostawców (a w ~50% w centrum nie przewidział, bo te miejsca są już dawno sprzedane, a dostawcy niech sobie radzą), albo w historycznym centrum takich miejsc nie wyznaczyło miasto to zazwyczaj staje się na ulicy, w bocznych uliczkach z zakazami zatrzymywania, na wjazdach do garaży podziemnych itd. Taka jest rzeczywistość, bo w promieniu 300-400m wolnych miejsc parkingowych po prostu nie ma, gdyż są zastawione przez cały dzień przez jeden samochód. Maksymalnie w ciągu jednego dnia zdarzyło mi się 2 razy zaparkować na legalnych, ogólnodostępnych miejscach. Zazwyczaj było to raz albo wcale. Gdyby to była jedna mała dostawa to można byłoby powiedzieć "lenistwo kierowcy", ale pomnóż teraz dystans i czas przez kilkanaście dostaw to zamiast jednego dostawcy potrzebnych byłoby 3-4, a co za tym idzie koszty dostawy/przesyłek kurierskich musiałyby odpowiednio wzrosnąć.
Apel do obu stron.
Będąc dostawcą jeżeli już parkujesz w miejscu niedozwolonym to zrób to tak, aby jak najmniej utrudnić życie pozostałym uczestnikom ruchu drogowego. Zostaw mimo wszystko kartkę z numerem telefonu za szybą.
Widząc auto zaopatrzenia, które jest tam, gdzie nie chcemy, bądźmy po prostu wyrozumiali.
Ten wpis to takie trochę walczenie z myślami. Z jednej strony promuje kulturalną jazdę zgodną z przepisami, a teraz próbuję usprawiedliwiać dostawców, którzy te przepisy łamią. Każdy przypadek jest inny, ale jeżeli ,,busiarz" wrzuca awaryjne, parkuje w logiczny sposób to znaczy, że za chwilę go i tak już tam nie będzie. No bo co z tego jeżeli wjechał na chodnik skoro matka z wózkiem bliźniaczym i tak bezproblemowo po nim przejedzie.
Myślmy o innych, a z drugiej strony bądźmy wyrozumiali.
Prześlij komentarz